Kraj

Mobbing. Pracownicy wciąż boją się oficjalnie donosić na pracodawców

Jak wynika z danych przekazanych przez GIP PIP, w I kw. 2024 r. wpłynęło 255 skarg na działania mobbingowe. To o 20,8% mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków stwierdzono 322. Większość stanowią skargi podpisane i było ich 245. W pierwszych trzech miesiącach br. Państwowa Inspekcja Pracy podjęła również 231 czynności kontrolnych, tj. o 21,7% mniej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich 295. Eksperci przekonują, że dane w żaden sposób nie obrazują faktycznej skali zjawiska mobbingu w polskich firmach. Zauważają też, że pracownicy wciąż boją się oficjalnie zgłaszać tego typu zachowania. Do tego dodają, że mimo wszystko w najbliższym czasie można spodziewać się wzrostu liczby ww. skarg, bo w życie ma wejść dyrektywa o ochronie tzw. sygnalistów. Wówczas pracodawcom dużo trudniej będzie nie dostrzegać problemu.

Opublikowane

w dniu

Jak wynika z danych przekazanych przez GIP PIP (Główny Inspektorat Pracy – Państwowa Inspekcja Pracy) w I kwartale br. wpłynęło 255 skarg w kwestii podejrzeń o działania mobbingowe. Oznacza to spadek aż o 20,8% w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku, kiedy stwierdzono 322 takie przypadki. W skali całego kraju jest to więc zdecydowanie niewielka liczba. Jednak niekoniecznie musi oznaczać, iż są faktyczne powody do optymizmu.

Spadek liczby zgłoszeń o 20,8% może wynikać z tak różnych czynników, jak poprawa kultury organizacyjnej w firmach czy lepsze procedury zapobiegania mobbingowi. Niestety, ale powodem mogą być również obawy pracowników przed zgłaszaniem takich przypadków – mówi Iwona Szmitkowska, pełnomocnik zarządu organizacji Pracodawcy RP ds. rynku pracy. – Liczba zgłoszeń może nie odzwierciedlać rzeczywistej skali problemu. Pracownicy mogą unikać formalnego zgłaszania takich sytuacji – dodaje ekspertka.

Natomiast adwokat Bartłomiej Raczkowski zauważa, że Państwowa Inspekcja Pracy nie jest organem, do którego takie roszczenia się zgłasza. Co do zasady jest to bowiem sąd i przed nim dochodzi się sprawiedliwości w tej kwestii. – Zgłoszenia do Państwowej Inspekcji Pracy traktuje się jako działania uboczne osób, które nie są zdecydowane na sądowne dochodzenie roszczeń. Chcą sprawdzić, czy ktoś się zajmie ich sprawą i czy da rozwiązać się dany problem – komentuje mec. Raczkowski.

Ekspert podkreśla również, że wciąż zdecydowana większość spraw mobbingowych nie trafia do sądu, ponieważ jest załatwiana na poziomie zakładu pracy. Dane GIP PIP pokazują, że I kwartale br. podjęto 231 czynności kontrolnych, czyli o 21,7% mniej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich 295. Może to wskazywać na zmniejszenie się skali niekorzystnych zjawisk na linii pracownik – pracodawca, co jednak niekoniecznie musi odpowiadać rzeczywistości.

Problem mobbingu może maleć, jeśli działania prewencyjne i wzrost świadomości wśród pracodawców przynoszą efekty. Narastają obawy dotyczące składania skarg, szczególnie w niepewnych warunkach rynkowych, gdy pracownicy mogą bać się utraty pracy – stwierdza psycholog Michał Murgrabia z platformy ePsycholodzy.pl. – Sytuacja na rynku, w tym częstsze niż kilka lat temu wykonywanie pracy zdalnej i hybrydowej, może zmniejszać liczbę zgłoszeń. Pracownicy mają bowiem mniej bezpośrednich interakcji – uzupełnia Murgrabia.

Z przekazanych danych wynika również, że zdecydowaną większość stanowią skargi podpisane. W I kw. br. było ich 245, a anonimów – 10. Rok wcześniej odpowiednio 308 i 14. Eksperci podkreślają, że wciąż wiele osób nie wie o tym, że skarga niepodpisana nie jest analizowana. Jak wynika z danych GIP PIP, w I kw. br. było 18 zasadnych skarg na mobbing. To o 14,3% mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy było ich 21.

Podpisanie skargi stwarza większe szanse na podjęcie czynności kontrolnych, ponieważ dostarcza konkretnych informacji, które mogą być niezbędne do przeprowadzenia skutecznego dochodzenia. Mniejsza liczba anonimowych zgłoszeń może świadczyć o większej świadomości pracowników na temat procedur zgłaszania takich spraw – podkreśla Michał Murgrabia.

Z kolei Aleksandra Romel-Domarecka, ekspertka w zakresie budowania kultury pracy z Uniwersytetu WSB Merito, zauważa, że część skarg może oczywiście dotyczyć zachowań, które nie spełniają prawnych kryteriów mobbingu. – Pracownicy mogą błędnie interpretować pewne działania przełożonych. Często granica, czy jakieś działanie jest nadużyciem czy nie, jest bardzo cienka – wyjaśnia ekspertka. – Pocieszające jest jednak to, że zachowania, które kiedyś traktowane były jako normalne, dzisiaj są oficjalnie zgłaszane. Młodzi pracownicy wprowadzają na rynek pracy nowe standardy i są najbardziej świadomi tego, jak należy ich traktować – tłumaczy Romel-Domarecka.

Według najnowszych i ogólnie dostępnych na rynku badań, w drugiej połowie 2023 roku aż 41,4 proc. pracujących Polaków doświadczyło w miejscu pracy zachowań o charakterze mobbingowym. – Spadek może oznaczać skuteczność działań prowadzonych przeciwko takim sytuacjom w firmach. Pracownicy mogą być bardziej świadomi swoich praw i obowiązków, co może prowadzić do lepszego zarządzania konfliktami w miejscu pracy, zanim eskalują one do szkodliwego poziomu – zaznacza Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl.

Eksperci są przekonani, że skala zjawiska będzie narastać. Zdaniem Iwony Szmitkowskiej, po wprowadzeniu ustawy o sygnalistach można spodziewać się wzrostu liczby zgłoszeń mobbingu, ponieważ pracownicy będą czuć się bezpieczniej, zgłaszając je. – Liczba czynności kontrolnych może również wzrosnąć, aby odpowiedzieć na liczbę zgłoszeń. Kluczowe czynniki to efektywność wdrożenia ustawy, poziom zaufania pracowników do systemu zgłaszania oraz kultura organizacyjna w firmach – wylicza Iwona Szmitkowska.

Do tego adw. Bartłomiej Raczkowski informuje, że osoby zgłaszające niewłaściwe zachowania w firmie będą miały szczególną ochronę prawną, więc może to wpłynąć na liczbę skarg i podnieść odwagę osób, które chcą je zgłosić. – Już teraz mają ochronę prawną. Nawet jeżeli ustawa o ochronie sygnalistów nie obejmie zgłoszeń dot. prawa pracy, to i tak odwet przeciwko zgłaszającym takie sytuacje jest nielegalny – zapewnia mec. Raczkowski. W jego opinii, istotne jest to, w jaki sposób pracodawcy sobie z tym radzą i czy podchodzą do skarg uczciwie, chcąc po prostu wyjaśnić sprawę.

Natomiast Aleksandra Romel-Domarecka uważa, że trudno przewidzieć, czy liczba skarg będzie rosła, spadała czy też pozostanie niezmieniona. – Na pewno rośnie świadomość pracowników, a to może spowodować wzrost zgłoszeń, bo łatwiej będzie pracownikowi zidentyfikować rodzaj stosowanej przemocy i zareagować – mówi Romel-Domarecka. Ekspertka zwraca też uwagę na to, że wkrótce pojawi się instytucja sygnalisty. Pracodawcy będą wtedy musieli opracować procedurę wewnętrznych zgłoszeń niepokojących w firmie zdarzeń, która określi zasady przyjmowania takich zgłoszeń i stworzy kanały do ich podejmowania.

Nowe przepisy z pewnością są potrzebne i mogą zmienić sytuację, ale to na pewno nie stanie się tak od razu. W pracownikach wciąż jest spory strach przed ewentualnym odwetem po stronie pracodawcy. Dopóki czują ten lęk, dopóty zgłoszeń wciąż będzie zbyt mało. Niestety, z moich obserwacji wynika, że problem wcale nie jest w odwrocie, jakby wskazywały powyższe dane. Jest wręcz przeciwnie. Pracownicy wciąż są wystraszeni i boją się oficjalnie donosić na pracodawców – podsumowuje psycholog Michał Murgrabia.

Reklama

Kraj

Od 1 września pojedziemy szybciej!  Korekta rozkładu jazdy pociągów

Od niedzieli, 1 września wprowadzona zostanie korekta rozkładu jazdy. Szybciej pojedziemy m.in. z Warszawy do Poznania, Szczecina i Białegostoku. Pasażerowie wsiądą do pociągów z nowych przystanków w Łodzi, Grudziądzu, Koszalinie, Głownie. Prowadzone miliardowe inwestycje kolejowe wymagają zmian w kursowaniu niektórych składów dalekobieżnych i regionalnych.

Opublikowane

w dniu

Korekta rozkładu jazdy będzie obowiązywała od 1 września do 9 listopada br. PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. wraz z przewoźnikami opracowały połączenia w taki sposób, aby najlepiej wykorzystać możliwości linii kolejowych, a wykonawcom zapewnić warunki do kontynuacji prac. Zmiana rozkładu pozwala jednocześnie na uruchamianie połączeń pasażerskich, transport towarów oraz prowadzenie największych od lat inwestycji na kolei, które poprawiają komfort, dostępność i bezpieczeństwo podróży koleją.

Krótsze czasy przejazdu

Od września z Poznania do Warszawy pojedziemy w czasie 2 godz. 18 min, a ze stolicy do Szczecina w czasie 4 godz. 32 min (pociąg EIC 1804/8105 Sedina). Podobny czas przejazdu na trasie Warszawa – Poznań – Szczecin będzie miał także pociąg EIC 1800/8101 Chrobry.
W rekordowym czasie 1 godz. 38 min pojedziemy również z Warszawy do Białegostoku. Tę trasę pociąg pokona szybciej niż samochód o około pół godziny. Bezpośrednie szybkie połączenie z Warszawy do Białegostoku (bez zatrzymań na stacjach pośrednich) ma charakter pilotażowy. Również mieszkańcy województwa łódzkiego zyskają szybkie połączenia do Warszawy. Będzie to pociąg PKP Intercity relacji Łódź – Białystok – Łódź (IC 1106/1007 Esperanto), który zatrzyma się tylko w stolicy. Dzięki temu podróż ze stacji Łódź Widzew do Warszawy Zachodniej wyniesie 58 min, a z Łodzi Fabrycznej do Warszawy Centralnej – 1 godz. 12 min. Ponadto, krótszy o kilka minut będzie także przejazd na trasie Kraków – Bochnia. Większość pociągów będzie pokonywać tę trasę w ok. 22 min. Krótsze czasy przejazdu to efekt prowadzonych prac na sieci kolejowej, reorganizacji siatki połączeń kolejowych oraz mniejszej liczby miejsc zatrzymań po drodze.

Podróże z nowych przystanków

Od 1 września lepszy dostęp do kolei zapewnią nowe przystanki Koszalin Politechnika oraz Koszalin Wschodni. Do pociągów wsiądziemy także z nowego przystanku Grudziądz Rządz, Łódź Zarzew oraz Głowno Północne. Na Podkarpaciu oddany zostanie do użytkowania nowy przystanek w Lutoryżu, wybudowany na linii nr 106 Rzeszów – Jasło. Z kolei na Dolnym Śląsku pociągi zatrzymają się na przystanku Strzelce Świdnickie (linia kolejowa Wrocław – Świdnica). Będzie on obsługiwany na żądanie.

Miliardowe inwestycje a zmiany w kursowaniu pociągów

Korekta rozkładu jazdy umożliwia pasażerom skorzystanie z efektów prac, a przewoźnikom dostosowanie najlepszej oferty dla podróżnych. Inwestycje kolejowe są kontynuowane, co wymaga wprowadzenia zmian w rozkładzie jazdy.

W związku z rozpoczęciem miliardowej inwestycji w Katowicach, od 1 września ruch pociągów przez główną stację w mieście będzie utrzymany, jednak szeroki zakres robót wymaga wprowadzenia zmian w rozkładzie jazdy. Część składów będzie kursować trasami zmienionymi, część w skróconych relacjach. 9 pociągów PKP Intercity będzie mieć postój na stacji Katowice Ligota z pominięciem stacji Katowice. W wybranych terminach za część pociągów nocnych regionalnych zostanie wprowadzona zastępcza komunikacja autobusowa (ZKA).

Komfortowe podróże koleją na Pomorzu zapewni modernizacja linii nr 202 na odcinku Lębork – Słupsk. Pomiędzy tymi miastami wprowadzona zostanie zastępcza komunikacja autobusowa.

W woj. zachodniopomorskim, w związku z pracami utrzymaniowymi na odcinku Szczecinek – Białogard, wprowadzona będzie ZKA. Pięć par pociągów PKP Intercity będzie kursować trasą przez stację Stargard ze zmianą kierunku.

Wszystkie zmiany zostały uwzględnione w rozkładzie jazdy pociągów. Więcej informacji można uzyskać u przewoźników.

Informacja dla podróżnych

W okresie wprowadzania jesiennej korekty rozkładu jazdy, na 15 największych dworcach w Polsce do dyspozycji pasażerów będą mobilni informatorzy. Będą oni służyć wszelką informacją pomocną w podróży. Przed podróżą warto sprawdzić rozkłady jazdy. Szczegółowe informacje na temat kursowania pociągów są dostępne na stacjach i przystankach, w Internecie na portalpasazera.plrozklad-pkp.plwww.intercity.pl oraz w aplikacji mobilnej Portal Pasażera. Również przewoźnicy informują o zmianach na stronach internetowych. Odjazdy i przyjazdy pociągów są wyświetlane także na wyświetlaczach na stacjach. Dla pasażerów funkcjonuje ogólnodostępny numer infolinii PKP Intercity pod numerem telefonu +48 22 322 22 22 całodobowo przez 7 dni w tygodniu.

Czytaj dalej

Kraj

Czego potrzebują polscy seniorzy? Ruszyły prace nad IV edycją raportu „Ocena potrzeb w zakresie wsparcia dla Seniorów w Polsce”

Fundacja SeniorApp rozpoczęła badanie potrzeb społecznych wśród polskich seniorów, w ramach projektu „Ocena potrzeb w zakresie wsparcia dla Seniorów w Polsce”. Celem badania jest określenie potrzeb osób po 55. roku życia w takich obszarach, jak zdrowie, życie społeczne oraz technologie cyfrowe. Wyniki ankiet posłużą do przygotowania IV edycji raportu, publikowanego przez Fundację corocznie od 2021 r.

Opublikowane

w dniu

Polskie społeczeństwo należy do najszybciej starzejących się w całej Europie. Jak wynika z danych Eurostatu, do końca tej dekady liczba osób w wieku powyżej 65. roku życia w Polsce przekroczy 8,5 miliona. Zmiana struktury demograficznej ludności ma istotny wpływ na wiele obszarów funkcjonowania państwa: gospodarkę, system ochrony zdrowia czy system ubezpieczeń społecznych. Przede wszystkim jednak, z perspektywy każdej z osób w wieku senioralnym lub przedsenioralnym, wiąże się to z występowaniem realnych indywidualnych potrzeb i oczekiwań wobec państwa, społeczeństwa, ale także biznesu. Właśnie na tych potrzebach i oczekiwaniach skupia się zespół Fundacji SeniorApp w ramach prowadzonego badania.

– Znaczenie przedstawicieli „srebrnego pokolenia” w społeczeństwie już teraz jest bardzo istotne, a w kolejnych latach będzie jeszcze rosło. Dlatego chcemy jak najlepiej poznać potrzeby i oczekiwania tej grupy osób oraz wyzwania, przed jakimi stają w codziennym funkcjonowaniu. Na co dzień pracujemy bezpośrednio właśnie z osobami w wieku 55+, dzięki czemu mamy unikalną możliwość bezpośredniego dotarcia do seniorów. To właśnie oni są adresatami naszego badania, co sprawia, że jesteśmy w stanie zidentyfikować ich realne potrzeby i oczekiwania – powiedział Przemysław Mroczek, Prezes Zarządu SeniorApp.

Badanie, które prowadzi Fundacja SeniorApp ma formę ankiety, na którą składa się łącznie 39 pytań. Respondenci są pytani o różne kwestie związane z ich zdrowiem, codziennym funkcjonowaniem, życiem społecznym, ale także poruszaniem się w cyfrowym świecie. Ankieta trafia bezpośrednio do osób w wieku 55+, kobiet i mężczyzn mieszkających zarówno w miastach jak i na wsiach, tych korzystających z Internetu jak i osób bez dostępu do sieci i technologii, zaś dobór próby jest losowo-kwotowy. Jak wynika z poprzednich edycji, próba jest dość duża, gdyż na ankiety odpowiada ok. 2000 osób.

Uzyskane dzięki ankietom wyniki posłużą do przygotowania raportu „Ocena potrzeb w zakresie wsparcia dla Seniorów w Polsce”. W tym roku Fundacja SeniorApp wyda już IV edycję publikacji, która identyfikuje najważniejsze wyzwania i oczekiwania seniorów wobec państwa i społeczeństwa.

Poprzednie trzy edycje raportu pokazały, że niezmiennie największe oczekiwania seniorów dotyczą spraw związanych ze zdrowiem. Seniorzy wskazują na długi czas oczekiwania w kolejkach do lekarzy czy wysokie ceny usług medycznych bądź leków. Widzimy także, że w pewnych obszarach następują zmiany z roku na rok. Wyniki ankiet pokazują, że stopniowo spada odsetek osób potrzebujących pomocy w codziennych sytuacjach życiowych, jak np. zrobienie zakupów, z kolei coraz więcej seniorów deklaruje potrzeby w zakresie spędzania czasu z innymi ludźmi, poczucia bliskości. Informacje, które uzyskujemy w wyniku naszego badania to bardzo cenne źródło wiedzy o seniorach i ich codziennym życiu, które może posłużyć np. do kształtowania polityki społecznej, odpowiadającej na realne potrzeby tej grupy osób – powiedział Przemysław Mroczek.

Fundacja SeniorApp to organizacja pozarządowa, której celem jest poprawa jakości życia seniorów i osób z niepełnosprawnościami. W ramach realizowanych projektów Fundacja walczy z wykluczeniem cyfrowym wśród seniorów, m.in. poprzez szkolenia z obsługi technologii mobilnych i bezpieczeństwa online. Jednym z głównych obszarów działań organizacji jest również zapewnianie wsparcia opiekuńczego oraz inicjowanie programów aktywizujących, tworząc warunki sprzyjające pełnemu uczestnictwu seniorów w życiu społecznym. Od 2021 r. Fundacja realizuje badanie i wydaje raport pt. „Ocena potrzeb w zakresie wsparcia dla Seniorów w Polsce”.

Czytaj dalej

Kraj

Rozpędzająca się inflacja niepokoi Polaków. Blisko 60 proc. obawia się dalszych podwyżek cen w sklepach

6 na 10 Polaków odpowiedzialnych w swoich domach za codzienne zakupy obawia się, że w najbliższym czasie ceny w sklepach nadal będą rosły. Przeciwnego zdania jest niespełna jedna trzecia rodaków. Wśród tych, którzy z niepokojem patrzą w przyszłość, są przede wszystkim ludzie mający ponad 65 lat i od 45 do 54 lat. Zazwyczaj są to osoby z miesięcznym dochodem poniżej średniej krajowej. Przeważnie dotyczy to mieszkańców miast liczących od 100 tys. do 199 tys. ludności oraz małych miejscowości i wsi. Z kolei nie boją się wzrostu cen głównie młodzi i dobrze zarabiający Polacy z dużych i ze średnich miast.

Opublikowane

w dniu

Jak wynika z badania Grupy Offerista, 59,9% ankietowanych obawia się, że w najbliższym czasie ceny w sklepach nadal będą rosły. Przeciwnego zdania jest 28,7% z 987 respondentów, którzy we własnych gospodarstwach domowych odpowiadają za codzienne zakupy. Z kolei 11,4% uczestników sondażu nie ma wyrobionej opinii w tej kwestii.

Wynik wynoszący blisko 60% teoretycznie jest wysoki, ale jeszcze rok temu – podczas szalejącej inflacji – był zdecydowanie wyższy. Zatem wciąż wiele osób obawia się wzrostu cen, ale jednocześnie widzimy spadek w tej kwestii. Ponadto w sklepach jest faktycznie coraz drożej. I na tym nie koniec podwyżek, bo powrócił 5% VAT na żywność. Wkrótce zostaną też odmrożone ceny gazu. Strach będzie rósł – komentuje Robert Biegaj, jeden ze współautorów badania.

Natomiast Andrzej Wojciechowicz, ekspert Komisji Europejskiej i firmy doradczej FMCG Business Consulting, zaznacza, że wśród kupujących utrwalił się pogląd o rosnącej drożyźnie. Nie zmienił się on nawet po ubiegłorocznym spadku cen towarów i usług oraz wzroście płacy minimalnej. Taki punkt widzenia utrzymuje się z powodu wysokich cen warzyw i owoców, które podbijają rosnące koszty prowadzenia upraw i niekorzystne warunki atmosferyczne z pierwszej połowie br. Właśnie ta grupa asortymentowa jest stałą składową koszyka zakupów i ma szczególny wpływ na percepcję cenową nabywców.

W sektorze handlu zachodzą bardzo istotne zmiany strukturalne. Zaczynamy zrywać owoce dyskontyzacji rynku. Obecnie nawet ok. 80% handlu stanowi sprzedaż właśnie dyskontowa. Ona dusi rynek, a jej głównym instrumentem pozostaje marka własna. Gracze, którzy są poza mainstreamem takiej sprzedaży, mają ograniczone możliwości działania. W efekcie decydują się na podwyższenie cen, żeby zredukować straty na części asortymentu. Mamy do czynienia z rynkiem pływających cen, niekoniecznie rosnących. I to w głównej mierze przekłada się na reakcje konsumentów – mówi dr Maria Andrzej Faliński, były dyrektor generalny POHiD-u.

W opinii Roberta Biegaja, konsumenci, którzy nie boją się wzrostu cen, zwyczajnie nie zauważają tendencji rynkowych lub nie zwracają na nie odpowiedniej uwagi. Zdaniem eksperta, w dużej części są to też osoby, które po zmianie władzy widzą szanse na poprawę sytuacji ekonomicznej w kraju. I wierzą w to, że dalszy scenariusz podnoszenia cen nie będzie miał w ogóle miejsca.

Wzmożona walka cenowa na rynku dóbr konsumpcyjnych będzie wpływała pozytywnie na stabilizację cen. To z kolei uspokaja obawy konsumenckie i wpływa na poprawę nastrojów. Oczywiście nie ma gwarancji, że udało się opanować inflację, bo to jeszcze ciągle otwarta kwestia. Rynki surowcowe i energetyczne, które mają znaczący wpływ na koszty produkcji i usług, wciąż są mało stabilne. Rosnąca płaca minimalna też jest znaczącym elementem cenotwórczym – dodaje Andrzej Wojciechowicz.

Badanie również wykazało, że częściej obawy o dalszy wzrost cen mają kobiety niż mężczyźni. O tych lękach mówią głównie osoby mające ponad 65 lat oraz od 45 do 54 lat, zarabiające poniżej średniej krajowej. Głównie są to mieszkańcy miast liczących od 100 tys. do 199 tys. ludności oraz małych miejscowości i wsi. Jak podkreśla Andrzej Wojciechowicz, kobiety stanowią główną grupę kupujących, tj. ok. 75% nabywców. Robią zakupy nie tylko dla siebie, ale dla całej rodziny. Wybierają również produkty dla swoich dzieci, mężów czy partnerów. Siłą rzeczy baczniej obserwują rynek i mają lepiej wyostrzoną percepcję cenową.

Seniorzy to najsłabiej sytuowana finansowo grupa społeczna w Polsce. Do tego za poprzednich rządów często była mocno premiowana różnego rodzaju dodatkami i bonusami. Teraz to trochę inaczej wygląda, bo obecna władza ostrożniej podchodzi do kwestii tzw. rozdawnictwa. Nie powinna też dziwić postawa osób zarabiających poniżej średniej krajowej oraz mieszkańców małych miejscowości i wsi. Przy aktualnym stanie cen w sklepach, nawet najmniejsza podwyżka może być dla nich naprawdę mocno odczuwalna – zwraca uwagę ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista.

Czytaj dalej
Reklama

Na czasie