Region

10 lat funkcjonowania w szpitalu „Zdroje”

10 lat temu, na początku kwietnia 2011 roku, do nowopowstałego w szpitalu „Zdroje” Centrum Leczenia Oparzeń dla dzieci i młodzieży trafił pierwszy pacjent. Była to 2-letnia dziewczynka z oparzeniami obejmującymi blisko połowę powierzchni jej ciała, do których doszło z powodu oblania gorącym płynem. Od tego czasu, na przestrzeni dekady specjaliści z Centrum udzielili pomocy już ponad 870 oparzonym pacjentom, u których wykonali blisko 600 przeszczepów skóry.

Opublikowane

w dniu

Centrum Leczenia Oparzeń dla dzieci i młodzieży 

CLO jest pierwszym i jak dotychczas jedynym tego typu ośrodkiem w tej części Polski prowadzącym specjalistyczne leczenie oparzeń u najmłodszych pacjentów. Kosztowało prawie 1,3 mln euro i powstało dzięki pomocy finansowej w ramach Mechanizmu Finansowego EOG pochodzącego z Norwegii, Islandii i Lichtensteinu. Aktualnie na 7-łóżkowym oddziale przebywa 4 dzieci, m.in. 13-miesięczna dziewczynka, która w święta wpadła do wanny z gorącą wodą oraz 2-letnia dziewczynka poszkodowana podczas pożaru domu na Krzekowie. 

Przeczytaj też: Z uśmiechem i bez strachu po zdrowie jamy ustnej – Poradnia Stomatologiczna szpitala „Zdroje” wznowiła działalność

Niestety – pomimo przeprowadzanych sukcesywnie przez zespół CLO kampanii i akcji edukacyjnych, podobnie jak w poprzednich latach, pierwszy kwartał roku był okresem wzmożonej pracy dla specjalistów. 

„Tylko w trzech pierwszych miesiącach tego roku w naszym Centrum przyjęliśmy 23 pacjentów. To bardzo duża liczba zważywszy na fakt, że leczenie oparzonych dzieci może trwać tygodniami, a najcięższe przypadki wymagają nawet kilkumiesięcznej hospitalizacji. Dwóch pacjentów leczonych u nas obecnie trafiło tu w lutym i nadal potrzebują specjalistycznej opieki szpitalnej.” – mówi lek. med. Ireneusz Pudło, lekarz kierujący CLO

I właśnie miesiąc luty był najtrudniejszym okresem, gdy na 7-łóżkowym oddziale nie było już wolnych miejsc, a lekarze musieli przekazywać najlżej oparzonych pacjentów na Oddział Chirurgii Dziecięcej, którego Centrum Oparzeń jest integralną częścią. 

Zgodnie z założeniami Centrum Leczenia Oparzeń powinno stanowić przede wszystkim zabezpieczenie dla dzieci, które uległy oparzeniom w wyniku pożarów lub innych nieszczęśliwych wypadków. Tyle teorii. Praktyka pokazuje, że w 90% przypadków udzielana jest tu pomoc przede wszystkim dzieciom do 4. roku życia, u których doszło do urazu w wyniku oparzenia gorącym płynem – takim jak kawa, herbata, zupa czy mleko – w obecności rodziców lub opiekunów. Czyli zdecydowanej większości z tych tragedii można było zapobiec zachowując odrobinę zdrowego rozsądku i wyobraźni przez osoby sprawujące nad nimi opiekę. 

Szacuje się, że w Polsce rocznie dochodzi do ok. 200 tys. oparzeń, spośród których aż trzy czwarte dotyczy dzieci. 

„To jedne z najbardziej traumatycznych urazów, jakie mogą ich dotknąć. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że skóra małych dzieci jest bardzo wrażliwa. U nich do urazu dochodzi już przy temperaturze 40 st. C. W ciągu krótkiej nawet niewielka ilość gorącego płynu może zmienić całe życie oparzonego malucha, a nawet doprowadzić do jego śmierci. Nawet lekkie oparzenia są bolesne i nieprzyjemne, natomiast ciężkie zagrażają życiu, a także powodują powstanie rozległych blizn i wymagają wieloletniego leczenia.” – tłumaczy doktor Pudło.

Dziś, podczas kameralnego spotkania ze specjalistami leczącymi w CLO, dyrektor szpitala Łukasz Tyszler podziękował całemu zespołowi za ciężką pracę, zaangażowanie oraz za życzliwość i wielkie serce, jakie jego członkowie okazują oparzonym maluchom tworząc w Centrum namiastkę prawdziwie rodzinnej atmosfery. Pogratulował też licznych sukcesów, jakimi są uratowanie życia wielu skrajnie oparzonym dzieciom i wdrożenie unikalnych metod leczenia oparzeń. 

Z okazji jubileuszu przebywający w Centrum Leczenia Oparzeń pacjenci otrzymali prezenty – maskotki i książki, które – jak mamy nadzieję – choć w drobnym stopniu umilą im czas pobytu w szpitalu. 

Magdalena Knop
rzecznik prasowy
SPSZOZ „Zdroje”

Polecamy:

Powstają nowoczesne pracownie elektryczne

Opóźnienia w wynagrodzeniach i przechodzenie „do podziemia”

Na czasie

Exit mobile version