Zdrowie

Dziecko w szpitalu? Ma swoje prawa, które warto znać

Chociaż dzieciństwo kojarzy się z beztroską, to czasem zdarzają się w nim stresujące i bolesne sytuacje — jak pobyt w szpitalu. O prawach młodego pacjenta podczas hospitalizacji przypominają Rzecznik Praw Pacjenta oraz Fundacja Dr Clown, która od 25 lat pomaga leczyć uśmiechem dzieci w szpitalach i placówkach specjalistycznych. Z okazji Dnia Dziecka Fundacja przygotowała również poradnik z grami i zabawami, które pomogą zająć dziecko w szpitalu, ale też w każdej innej stresującej i przykrej dla niego sytuacji.

Opublikowane

w dniu

Nie da się zawsze usunąć z życia dziecka wszystkich przykrości i problemów — warto natomiast być przygotowanym do mierzenia się z nimi. Jedną z najbardziej stresujących sytuacji z punktu widzenia zarówno dziecka, jak i jego bliskich, jest niewątpliwie pobyt w szpitalu, wiążący się często ze strachem, bólem i tęsknotą za domem. Jednym z ważnych sposobów na poradzenie sobie ze związanym z tym stresem i poczuciem bezsilności jest z pewnością świadomość przysługujących pacjentowi i jego opiekunom praw, ale także związanych z pobytem w placówce medycznej ograniczeń. Prawa dzieci przebywających w szpitalach reguluje Europejska Karta Praw Dziecka w Szpitalu, której podstawą jest ratyfikowana przez Polskę Międzynarodowa Konwencja Praw Dziecka.

Nad przestrzeganiem praw małoletnich pacjentów czuwa Rzecznik Praw Dziecka. W części szpitali istnieje również stanowisko Pełnomocnika ds. Praw Pacjenta, który czuwa nad przestrzeganiem praw pacjenta w szpitalu, wskazuje tryb postępowania jeśli te prawa są naruszane, udziela wsparcia oraz pomocy pacjentom w dochodzeniu ich praw, odpowiada na pytania i skargi pacjentów w ramach prowadzonej działalności. Dziecko może samo zwrócić się do Pełnomocnika lub Rzecznika Praw Pacjenta. Zarówno Pełnomocnik, jak i Rzecznik powinien go wysłuchać, pomóc i przekazać rodzicom lub opiekunom informację o zdarzeniu. Dziecko w szpitalu może również poprosić o rozmowę z psychologiem, jednak do jej przeprowadzenia wymagana jest zgoda rodziców.

Opiekun dziecka ma prawo przebywać z nim w szpitalu przez całą dobę

Przede wszystkim dziecko powinno być hospitalizowane tylko wtedy, kiedy nie jest możliwe leczenie go w domu, pod opieką poradni lub na oddziale dziennym. Jeśli jednak już taka sytuacja się zdarzy, należy pamiętać, że bliski dorosły — rodzic, opiekun lub wskazana przez niego osoba — ma prawo towarzyszyć dziecku w szpitalu przez całą dobę, również na oddziale intensywnej terapii, nie ponosząc za to opłaty. Zdarzają się jednak sytuacje wyjątkowe, kiedy decyzja w tej kwestii zależy od szpitala.

Jak wyjaśnia Rzecznik Praw Pacjenta, każdy pacjent ma prawo, aby podczas udzielania świadczeń zdrowotnych była obecna przy nim osoba bliska. Jednak odmowa realizacji tego prawa może być podyktowana obiektywnymi przesłankami — zagrożeniem epidemicznym oraz bezpieczeństwem zdrowotnym pacjenta. Z tego też powodu, w szpitalach psychiatrycznych oraz zakaźnych tego rodzaju prawo jest stosowane z dużymi ograniczeniami.

Warto pamiętać, że brak opłat dotyczy samego pobytu w placówce, szpital może natomiast naliczyć opłaty pokrywające ponoszone w związku z tym koszty, jak sprzątanie czy zużycie wody i energii. Warunki, w jakich będzie przebywał rodzic lub opiekun, zależą od możliwości organizacyjnych danej placówki. Obowiązkiem szpitala jest również zapewnienie małemu pacjentowi możliwości kontaktu z bliskimi, np. telefonicznie lub mailowo.

Zarówno rodzice lub opiekunowie ustawowi dziecka, jak i samo dziecko, niezależnie od wieku, mają prawo do informacji o stanie jego zdrowia, diagnostyce i leczeniu, jakim jest i będzie poddawane oraz o tym, co się stanie, jeśli te czynności nie zostaną podjęte. Rodzice lub opiekunowie mają również dostęp do dokumentacji medycznej dziecka. Zakres informacji przekazywanych dziecku powinien być dostosowany do jego wieku. Rodzic nie może zabronić lekarzowi przekazywania dziecku informacji na temat jego stanu zdrowia.

Pacjent powyżej 16. roku życia ma prawo do decyzji o swoim leczeniu

Nie wolno zapominać, że małoletni pacjent, który ukończył 16. rok życia, ma prawo do wyrażenia lub odmowy zgody na czynności medyczne, może też nie zgodzić się na kontynuację już rozpoczętego leczenia. Jeśli jego decyzja jest sprzeczna z decyzją opiekunów, obowiązkiem lekarza jest skierowanie sprawy do sądu rodzinnego. Wcześniej zgodę na diagnozowanie i leczenie wyrażają rodzice opiekunowie, jeżeli jednak lekarz uzna, że może to zaszkodzić pacjentowi, ma obowiązek zwrócić się do sądu, co może skutkować ograniczeniem praw rodzicielskich w zakresie umożliwiającym leczenie. W przypadku gdy decyzja opiekunów bezpośrednio zagraża życiu lub zdrowiu dziecka, obowiązkiem lekarza jest podjęcie leczenia nawet wbrew ich woli i bez orzeczenia sądu.

Chociaż zgodnie z przepisami dzieci w szpitalu powinny przebywać z rówieśnikami, mieć możliwość zabawy, odpoczynku i nauki, to nieodłącznym elementem takiej sytuacji niestety jest nuda, szczególnie gdy konieczne jest leżenie w łóżku. By pomóc ją rozproszyć, Fundacja Dr Clown przygotowała poradnik z opisem gier i zabaw, którymi rodzic może zająć czas małego pacjenta i odciągnąć jego uwagę od stresujących okoliczności.

Śmiech obniża poziom stresu, łagodzi ból i poprawia odporność

Pomóc może, nawet jeśli w danym momencie wydaje się to trudne, rozweselanie dziecka. Według badań śmiech obniża poziom hormonów odpowiedzialnych za stres — kortyzolu i adrenaliny — powoduje natomiast wydzielanie endorfin, zwanych hormonami szczęścia, które poprawiają samopoczucie i odprężają, wpływając również na łagodzenie bólu. Według badań nad zastosowaniem terapii śmiechem w leczeniu bólu przewlekłego spowodowała ona jego redukcję średnio nawet o 30 proc. („The Journal of Pain”). Wśród osób z niepełnosprawnościami fizycznymi program terapii śmiechem doprowadził do poprawy samopoczucia o 35 proc. oraz zmniejszenia poziomu stresu o 20 proc. („Disability and Rehabilitation”). Śmiech wzmacnia również układ odpornościowy, a także pomaga odreagować frustrację spowodowaną trudnymi sytuacjami.

Reklama

Zdrowie

Fatalne dane z NFZ-u. Publiczna stomatologia stacza się. Coraz mniej lekarzy chce pracować dla Funduszu

Z danych przekazanych przez NFZ wynika, że w I kw. br. liczba świadczeniodawców z umową w rodzaju leczenie stomatologiczne była o 2,5% mniejsza niż w analogicznym okresie ub.r. W ciągu dwunastu miesięcy tego typu spadki nastąpiły w każdym OW NFZ. Do tego widać, że sytuacja pogarsza się z roku na rok, co pokazuje analiza statystyk za lata 2019-2023. Nie brakuje opinii, że mamy już do czynienia z prawdziwym dramatem, a będzie jeszcze gorzej. Do tego młodzi lekarze nie garną się do współpracy z Funduszem. W konsekwencji trzeba więc nastawić się m.in. na coraz dłuższe kolejki do gabinetów i pogarszającą się sytuację pacjentów. Jak podkreślają eksperci, nie można oczekiwać, że prywatna kieszeń pacjentów rozwiąże problem. Tutaj są potrzebne szybkie i systemowe rozwiązania, inaczej sytuacja dalej będzie się pogarszać.

Opublikowane

w dniu

Gabinetów ubywa

Według danych udostępnionych przez NFZ, w I kw. br. było 5239 świadczeniodawców z umową w rodzaju leczenie stomatologiczne. To o 2,5% mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy ich liczba wyniosła 5372. Jak stwierdza dr n. med. Piotr Przybylski, wieloletni ekspert rynku stomatologicznego z Kliniki Implant Medical, matematycznie spadek liczby gabinetów współpracujących z Funduszem jest oczywiście niewielki. Ale to zjawisko stale postępuje i raczej trudno będzie je powtrzymać. Ekspert podkreśla, że rdr. ubyło ponad 130 świadczeniodawców, a to już pokazuje, że sprawa robi się poważna. Pacjenci z pewnością odczują brak tylu miejsc.

2,5% to niby niewiele, natomiast problem jest zupełnie inny. Ten spadek rdr. wynika z rosnących cen, a niestety NFZ w ostatnim czasie wzrost wartości punktów i kontraktów w zakresie protetyki stomatologicznej jest praktycznie niewielki. To sprawia, że zmniejsza się liczba świadczeń wykonywanych w ramach umowy z Funduszem. W konsekwencji pacjenci czekają w dłuższych kolejkach – komentuje prof. dr hab. n. med. Teresa Sierpińska, krajowy konsultant w dziedzinie protetyki stomatologicznej, prezydent Europejskiego Towarzystwa Protetycznego.

Zdaniem dr. n. med. Piotra Przybylskiego, już widać wydłużający się czas oczekiwania na wizytę. Według eksperta, niepokojący jest również fakt, że zakres refundowanego leczenia wciąż pozostaje niewystarczający. Do tego usługi oferowane w ramach kontraktu są oparte w większości o przestarzałe technologie. Co więcej, obecnie obowiązujące przepisy zabraniają lekarzom zapewniać lepsze rozwiązania stomatologiczne za dopłatą. Jest to pewnego rodzaju kuriozum.

Niestety, stomatologia publiczna powolutku przestaje istnieć. Finansowanie, które w tej chwili jest przekazywane z NFZ, to jest nieco ponad 2% ogólnego budżetu. To absolutnie nie wystarcza. Oczywiście zawsze można powiedzieć, że z roku na rok jest większa kwota pieniędzy na stomatologię, ale trzeba na to patrzeć szerzej. Wszystko jest coraz droższe – media, kredyty, leasingi, pracownicy. NFZ zwiększa fundusze, ale one nawet nie pokrywają strat związanych z inflacją. Przekazywane środki nie tylko nie pozwalają na rozwój, ale też coraz częściej nie starczają na zwykłe przetrwanie. I to jest olbrzymi problem – stwierdza Paweł Barucha, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Wieloletni problem

W I kw. br. w każdym OW NFZ rok do roku spadła liczba świadczeniodawców z umową w rodzaju leczenie stomatologiczne. W zależności od Oddziału, spadki wyniosły od 1 do 30. Największe dotyczą Wielkopolskiego OW NFZ – o 5,8% (z 513 w I kw. ub.r. na 483 w I kw. br.), Dolnośląskiego OW NFZ – o 4,9% (z 426 na 405), a także Zachodniopomorskiego – o 4,1% (z 267 na 256). Z kolei analizując dane za lata 2019-2023, widać, że rokrocznie było mniej ww. świadczeniodawców. W 2023 r. ich liczba wyniosła 5459. To o 7% mniej niż w 2022 roku (wówczas – 5868), o 13,1% mniej niż w 2021 roku (6280), o 18,8% mniej niż w 2020 roku (6722), jak również o 22,2% mniej niż w 2019 roku (7018).

Dane, które pokazują spadek liczby świadczeniodawców w ostatnich latach, nie są niepokojące. To już jest dramat, ponieważ lekarze nie udzielają świadczeń na NFZ dla pacjentów, którym one się należą. Problemu nie rozwiąże dentobus, który przyjedzie do szkoły. Tam można zbadać dzieci, ale to przecież nie jest leczenie. W województwie świętokrzyskim są gminy, w których nie ma dentystów. Niestety, Fundusz nie traktuje tego jako swojej porażki – mówi Paweł Barucha.

Według dr. n. med. Piotra Przybylskiego, w danych za lata 2019-2023 widać fatalny obraz polskiej stomatologii. Spadki są duże i widoczne, ewidentnie w naszym systemie brakuje środków na leczenie na NFZ. W opinii eksperta, jeżeli nie zostanie podniesiona wystarczająco wartość kontraktów z Funduszem, to dalej będziemy się staczać w tym temacie. Z jego obserwacji wynika, że młodzi lekarze nie garną się do podpisywania takich umów. Z reguły na współpracę decydują się specjaliści przed emeryturą. Wprawdzie mniej zarabiają, ale mają stały i pewny dochód. Jednak ta grupa stopniowo się zmniejsza. Za jakiś czas może się okazać, że nie ma kto pracować dla Funduszu.

Nasze społeczeństwo ubożeje. Nie możemy oczekiwać, że prywatna kieszeń pacjentów rozwiąże problem globalny. Mniejsza dostępność do świadczeń gwarantowanych najprawdopodobniej najbardziej dotknie osoby z mniejszych miejscowości, gdzie z założenia lekarzy dentystów jest mniej. Może się okazać, że na danym obszarze niewielu lekarzy zechce podjąć się pracy w ramach umowy z NFZ – analizuje prof. dr hab. n. med. Teresa Sierpińska.

Fatalne perspektywy

Jak podkreśla Paweł Barucha, obecnie ok. 30% dentystów pracuje na Fundusz. Dla części lekarzy, szczególnie młodego pokolenia, podpisywanie takich umów nie jest atrakcyjne. Ekspert przekonuje, że NFZ nie płaci jak za usługę wykonywaną przez fachowca, ale oczekuje świadczeń na najwyższym poziomie. Do tego dochodzi kwestia sprawozdawczości. Chcąc poprawnie się rozliczyć, trzeba mieć zatrudniony sztab ludzi, w tym informatyków.

Co prawda, jak podaje NFZ, liczba udzielonych świadczeń nie zmalała, ale do systemu trafia ciągle zbyt mało pieniędzy i to jest niezaprzeczalny fakt. Na pewno brakuje nam niektórych świadczeń, które powinny być gwarantowane, np. z zakresu protez stałych czy implantologii. One nie pojawią się w tym koszyku ze względu na bardzo wysokie koszty realizacji – dodaje krajowy konsultant w dziedzinie protetyki stomatologicznej.

Do tego Paweł Barucha jest przekonany, że w najbliższym czasie liczba świadczeniodawców zajmujących się leczeniem stomatologicznym będzie się jeszcze zmniejszać. Do wiceprezesa Naczelnej Rady Lekarskiej docierają sygnały o kolejnych planowanych odejściach stomatologów, którzy przez wiele lat współpracowali z Funduszem. Jak przekonuje ekspert, to nie są jednostkowe przypadki. To tendencja, którą trzeba zatrzymać za wszelką cenę.

Zaniedbania są wieloletnie. W celu poprawy sytuacji należałoby „dosypać” do sytemu sporo pieniędzy i dysponować dobrym pomysłem na naprawę. O ile są różne koncepcje, to środków wciąż brakuje. Nie widać też woli politycznej, żeby coś się w tym zakresie zmieniło. Oczywiście straci na tym całe społeczeństwo – podsumowuje ekspert z Implant Medical.

Czytaj dalej

Zdrowie

Rewolucja na rynku. Polmedi rusza z platformą leczenia ran online. Specjaliści będą też dostępni na NFZ

Wystartował serwis PoradniaRan.pl, który wraz z aplikacją iWound tworzy system opieki nad każdym rodzajem rany przewlekłej, w tym m.in. cukrzycowej czy nowotworowej, a także pooperacyjnej, np. ginekologiczno-położniczej. Likwiduje bariery w dostępie do specjalistów na terenie całego kraju, obniża koszty pielęgnacji chorego i podnosi jakość leczenia. Stały monitoring rany pozwala na wczesne wykrycie nieprawidłowości i uniknięcie groźnych powikłań, w tym amputacji. Już na starcie projektu 50 specjalistów udziela porad zdalnie, a 200 – stacjonarnie. Docelowo może ich być w sumie nawet pół tysiąca. Do tego zaangażowanych jest 30 razy więcej pielęgniarzy niż lekarzy. Teraz każdy trudny przypadek może zostać skonsultowany online przez szerokie grono autorytetów medycznych, co może być uważane za pewnego rodzaju rewolucję. Technologia daje też szansę na udrożnienie całego systemu zdrowia. W ramach projektu pacjenci mogą korzystać zarówno z publicznej, jak i z prywatnej opieki.

Opublikowane

w dniu

PoradniaRan.pl to odpowiedź na nierówne rozłożenie specjalistów w zakresie leczenia ran w Polsce. Pacjenci mogą trafiać do tych, którzy widnieją na ww. stronie internetowej lub w aplikacji iWound. Z kolei lekarze i pielęgniarki mają narzędzie pozwalające im leczyć chorych znacznie od nich oddalonych, przyjmować więcej osób, a także prowadzić wyższej jakości leczenie. Za projektem stoi spółka Polmedi Group, która niedawno powstała z połączenia dwóch firm, tj. WARMIE i Polmedi.

Duże miasta, oprócz służby zdrowia dostępnej na NFZ, posiadają ogromną bazę specjalistów z tego zakresu dostępnych prywatnie. Dużo gorzej wygląda sytuacja w małych miejscowościach i na wsiach. W niektórych powiatach trudno znaleźć choćby jeden gabinet opieki nad raną przewlekłą. Tam nasze nowe rozwiązanie zdecydowanie eliminuje problem braku specjalistów na danym terenie – mówi Piotr Piątek, jeden z członków zarządu Polmedi Group.

Pacjenci, którzy kilka razy w miesiącu muszą przemierzyć kilkadziesiąt kilometrów w asyście najbliższych, by trafić do specjalisty, czasem rezygnują z leczenia. Narażają się przez to na ryzyko powikłań, wzmożonego bólu, a nawet amputacji. – Mogąc otrzymać zdalną diagnozę, pacjenci oszczędzają czas i pieniądze. Stosują się do zaleceń, które mogą się zmieniać w trakcie leczenia, ponieważ personel – za pomocą naszej technologii – nadzoruje ranę w sposób ciągły. Co najważniejsze, jest w stanie zaobserwować wcześniej pogorszenie stanu zdrowia i wezwać pacjenta na wizytę stacjonarną – wyjaśnia Piotr Piątek.

Różne szacunki mówią nawet o liczbie pół miliona osób w całym kraju z ranami przewlekłymi, które nie mają wystarczającej opieki. – Większość ran przewlekłych w Polsce to tzw. stopy cukrzycowe, odleżyny i rany nowotworowe. Są one charakterystyczne dla osób chorych na cukrzycę oraz seniorów. Cukrzyca jest chorobą cywilizacyjną. Ściślejsze objęcie opieką chorych na nią osób pozwoli zmniejszyć liczbę amputacji kończyn i da im szansę na powrót do względnej sprawności – komentuje Marcin Cieślak, drugi z członków zarządu Polmedi Group.

Do tego dochodzi kilkuprocentowy udział zakażonych ran pooperacyjnych, jakich można by było uniknąć, gdyby czas reakcji specjalisty był krótszy. W tym przypadku do grupy ryzyka zalicza się każdy człowiek, który może się znaleźć w szpitalu celem wykonania zabiegu chirurgicznego. – Właściwa opieka nad taką raną jest warunkiem uniknięcia zakażenia i zagojenia jej w prawidłowym czasie. Wszystkie ww. szacunki wskazują, iż skala problemu jest poważna i ma duże znaczenie społeczne – dodaje Marcin Cieślak.

Aktualnie na stronie PoradniaRan.pl obecnych jest już 50 specjalistów gotowych udzielać porad w sposób zdalny. Natomiast liczba specjalistów działających stacjonarnie wynosi już ponad 200. Z każdym tygodniem przybywają nowi. Ich rozłożenie jest równomierne na mapie Polski. – Szacujemy, iż liczba specjalistów, którzy mogliby pomagać pacjentom przy użyciu aplikacji iWound w całym kraju, wynosi co najmniej pół tysiąca. Chcemy ją osiągnąć w ciągu najbliższego roku, co pozwoliłoby na dostępność specjalisty w nieomal każdym powiecie – informuje Piotr Piątek.

Operator PoradniaRan.pl chce zrzeszyć wszystkich specjalistów z zakresu leczenia ran. – Patrząc na to, z jakimi ranami mamy najczęściej do czynienia, staramy się pozyskiwać specjalistów z zakresu diabetologii, ze względu na coraz większą liczbę osób cierpiących na stopę cukrzycową. Zależy nam na pozyskaniu chirurgów, którzy są w stanie zaopiekować się ranami odleżynowymi, pooperacyjnymi, owrzodzeniami oraz oparzeniami. Dodatkowo przybywa ran pochodzenia immunologicznego i hematologicznego. W Polsce coraz więcej jest też ran ginekologiczno-położniczych ze względu na zwiększoną liczbę dokonywanych cesarskich cięć – wskazuje Piątek.

Dzięki pracy zespołowej i możliwości wykonywania konsultacji między specjalistami zespół serwisu jest w stanie obsłużyć każdy typ rany. Pielęgniarzy jest ponad 30 razy więcej niż dostępnych lekarzy. Technologia pozwala na to, by personel pielęgniarski, który nie opiekuje się tak zaawansowanymi ranami, mógł konsultować każdy przypadek na bieżąco ze środowiskiem lekarskim. Dzięki temu następuje wymiana wiedzy i doświadczenia. Wywiady medyczne są zbierane w sposób rzetelny i zgodny z najwyższymi standardami. Projekt może być uznawany za swego rodzaju rewolucję, dzięki ściślejszemu objęciu pacjenta opieką.

Do tej pory pacjent chodził od gabinetu do gabinetu w celu uzyskania porady lub jeśli miał szczęście, obejmowała go skoordynowana opieka pielęgniarska. Obecnie każdy przypadek, w tym trudny, może zostać skonsultowany i to całkowicie zdalnie. Tu następuje rewolucja procesowa. Pacjenci prowadzeni na odległość zwalniają miejsce osobom, które muszą korzystać ze stacjonarnej pomocy. Jesteśmy więc w stanie usystematyzować i organizować nadzór nad leczeniem w sposób skoordynowany, co pozwala na udrożnienie systemu zdrowia – zaznacza Piotr Piątek.

Użytkownik systemu może być objęty opieką refundowaną przez NFZ. Wtedy jego leczenie odbywa się bezpłatnie. Jednak gdy publiczne leczenie nie wchodzi w grę, pacjent korzysta z prywatnych, pełnopłatnych wizyt online lub stacjonarnych. Stawki ustala każdy ze specjalistów indywidualnie po zapoznaniu się z danym przypadkiem. Pacjenci każdorazowo są informowani o wysokości opłaty przed podjęciem działań przez specjalistę. Operator serwisu nie ingeruje w rozliczenia między pacjentami a specjalistami, ale aktywnie lobbuje na rzecz objęcia refundacją NFZ jak największej liczby pacjentów.

W najbliższych miesiącach będziemy skupiać się na rozwoju projektu w kraju. Dopiero następnym krokiem będzie wyruszenie z naszymi rozwiązaniami poza granice Polski. Aplikacja iWound ma za sobą krótki pilotaż wdrożenia w jednym ze szpitali powiatowych w Niemczech i posiada dwie obce wersje językowe – niemiecką oraz angielską. W przygotowaniu jest opcja ukraińska. Zasada działania zarówno serwisu PoradniaRan.pl, jak i samej aplikacji iWound jest możliwa do powielania na całym świecie – podsumowuje Marcin Cieślak z Polmedi Group.

Czytaj dalej

Zdrowie

Zostań superbohaterem i ratuj ludzkie życie!

W piątek 14 czerwca obchodzimy Światowy Dzień Krwiodawcy 2024. Chcielibyśmy wykorzystać tę okazję, aby zachęcić do oddawania krwi przez cały rok.

Opublikowane

w dniu

Oddawanie krwi to bezinteresowny akt, który może uratować życie. Każdego dnia tysiące pacjentów na całym świecie zmagają się z chorobami, wypadkami czy operacjami, w wyniku których pilnie potrzebują transfuzji krwi. Żaden naukowiec jeszcze nie wpadł na pomysł, jak wytworzyć syntetyczną, działającą krew: tylko donacja może sprawić, że potrzebujący ludzie będą mieli szansę na wyzdrowienie.

Nie trzeba być superbohaterem, aby oddać krew i ratować życie. Każda osoba, która ma między 18 a 65 lat, jest w dobrej kondycji zdrowotnej, nie ma przeciwwskazań medycznych i spełnia pozostałe wymagania, może zostać dawcą krwi. Proces ten jest zupełnie neutralny dla naszego zdrowia, a wiedza, że uczyniliśmy coś dobrego, pozytywnie wpływa na naszą psychikę. Krwiodawcy mają też zapewnione pewne korzyści, takie jak zniżka w publicznym transporcie, dni wolne czy słodycze, które otrzymasz zaraz po donacji.

Zachęcamy do odnalezienia najbliższego punktu poboru krwi i wsparcia potrzebujących, a w szczególności namawiamy do donacji osoby, których grupa krwi to 0 Rh-. 

Jak przygotować się do oddania krwi?

Przed zostaniem krwiodawcą, powinieneś sprawdzić czy nie masz stałych lub czasowych przeciwwskazań do oddawania krwi. Jeśli zamierzasz oddać krew pierwszy raz, zapoznaj się z ankietą dla kandydata na dawcę.

Ile krwi pobiera się podczas donacji?

W przypadku jednorazowego oddania krwi pobiera się 450 ml, czyli pełną jednostkę.

Jeżeli decydujesz się na oddanie osocza, maksymalna ilość ustalana jest na podstawie płci, wzrostu i masy ciała. To około 10 ml na każdy kilogram masy ciała, jednak nie więcej niż 650 ml. Pobranie większej ilości niesie ze sobą konieczność uzupełnienia objętości krwi krążącej.

Aby uzupełnić wydatek energetyczny, po oddaniu krwi dostaniesz słodycze i sok.

Czytaj dalej
Reklama

Na czasie